niedziela, 20 stycznia 2013

Koło porodowe- udogodnienie czy udziwnienie?

Dziś byliśmy z mężem w szpitalu zwiedzać porodówkę - w ramach zajęć w przyszpitalnej szkole rodzenia, którą bardzo sobie chwalę. W naszym szpitalu jest 5 sal porodowych o różnym standardzie. W jednych jest tylko standardowe łóżko, w innych są wanny do porodu w wodzie, a w jeszcze innej jest tzw. koło porodowe.

Przyznam szczerze, że o kole usłyszałam w szkole rodzenia po raz pierwszy. Ale muszę powiedzieć, że od razu mnie zaintrygowało. Wygląda to tak:

 
(fot. ze strony  poloznictwostaszica.umlub.pl)

Konstrukcja koła pozwala na płynną zmianę pozycji np. z leżącej na siedzącą. Wystarczy wcisnąć odpowiedni przycisk na pilocie. Poza tym "siedzisko" jest zamontowane na specjalnych paskach, dzięki czemu nie jest sztywno przytwierdzone, lecz wisi jak hamak. Można więc wykonywać na nim koliste ruchy biodrami, które ułatwiają dziecku przemieszczanie się we właściwym kierunku.

Ułożenie koła i możliwości manewrowania jego poszczególnymi częściami umożliwiają przyjmowanie różnych pozycji w zależności od preferencji rodzącej.

(fot. ze strony arciszewski.pl)

Zdjęcie przedstawia tylko kilka z proponowanych pozycji. Wiem, że koło wygląda dość kosmicznie, ale dziś miałam możliwość przymierzenia się do niego i muszę powiedzieć, ze jest baaardzo wygodne. Czułam się autentycznie jak w hamaku i aż żal było z niego schodzić. Świetnie odciąża kręgosłup, kiedy odchyli się siedzisko do tyłu.

Mam nadzieję, że jak zacznie się mój poród, to sala z kołem porodowym będzie wolna  i ze będę mogła z niego skorzystać. Podobno u nas w szpitalu dziewczyny korzystają z niego w I fazie porodu, a w II przechodzą na "zwykłe łóżko porodowe", które stoi zaraz obok.

Zobaczymy, jak to będzie. Oby poszło szybko :) Póki co mamy jeszcze przeszło miesiąc do porodu i mam nadzieję, że synek nie będzie się pchał na świat wcześniej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz