wtorek, 9 kwietnia 2013

Po porodzie

W dniu porodu nikt nie informował mnie, jak dalej postępować cukrzycą. Ja z kolei nie miałam siły i głowy do mierzenia cukru po posiłkach, nie mówiąc już o tym, że szpitalna dieta cukrzycowa pozostawia wiele do życzenia.

Z ciekawości zmierzyłam sobie cukier raz - po południu w dniu porodu - i ... przeraziłam się, bo wyszło
170 mg. Nie jadłam nic drastycznie podnoszącego cukier, więc w pierwszej chwili sądziłam, że znalazłam się wśród tej niewielkiej grupy kobiet, którym cukrzyca została również po ciąży. Na szczęście następnego dnia glukometr wskazywał już nieco przyjemniejsze dla oka wyniki, a dodatkowo doczekałam się konsultacji z lekarzem.


Okazuje się, że w okresie zaraz po porodzie, który jest ogromnym wysiłkiem dla organizmu, wartości cukru mogą szaleć i jest to jak najbardziej normalne. Ważne jest to, jak organizm reaguje po kilku dniach, kiedy już trochę odpoczniemy.

Ja miałam robione pomiary cukru co kilka godzin, przez cały okres pobytu na oddziale położniczym i tylko raz, w 2 dniu po porodzie, zdarzył się jeszcze "wyskok"' ponad normę, więc jestem dobrej mysli.

Zalecenia diabetologa


Według zaleceń diabetologa po porodzie przez 7 dni powinnam mierzyć cukier na czczo i 2 godz. po posiłkach.

Norma na czczo to < 110 mg, a 2 godziny po posiłkach < 135 mg. 

Dodatkowo, po 6 tygodniach powinnam zrobić próbę obciążenia glukozą z 75 g (na czczo i po 2 godzinach).

Niestety, od czasu powrotu do domu, ciągle jeszcze nie udało mi się zrobić żadnego pomiaru po posiłku. Po pierwsze zawsze zapomnę, bo w ciągu tych 2 godzin jest tysiąc innych, ważniejszych spraw. Po drugie korzystam z możliwości podjadania i rzadko bywa tak, że przez 2 godz. od posiłku nie skubnę jakiejś przekąski.

Staram się jednak mierzyć cukier chociaż na czczo i ten zawsze jest w normie (na ogół około 90 mg).

Pozytywne efekty diety cukrzycowej

To, co mnie bardzo zaskoczyło po porodzie, to fakt, że bardzo szybko wróciłam do sylwetki sprzed ciąży i właściwie zaraz po powrocie do domu ze szpitala pasowały na mnie spodnie sprzed ciąży. .Co więcej, okazało się, że są na mnie za luźne, a ja ważę1 kg mniej niż przed ciążą. Brzucha już praktycznie nie widać. Jestem przekonana, ze zawdzięczam to diecie cukrzycowej.

Aktualnie "odbijam sobie" ten okres wyrzeczeń i zajadam się słodyczami, ale wybieram te mało słodkie ( biszkopty itp.), bo wyostrzyła mi się czułość na słodycz. Poza tym zależy mi na zdrowiu mojego synka i paradoksalnie zamierzam w dalszym ciągu trzymać się wielu zasad tej znienawidzonej przeze mnie wcześniej diety :)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Poród

Długo milczałam, bo spędziłam trochę czasu w szpitalu, a po powrocie do domu maluch był tak absorbujący, że dopiero dziś znalazłam wolną chwilę. Ale od początku:


Pobyt na oddziale patologii ciąży


Jak jeszcze byłam w ciąży, bardzo nie chciałam wylądować przed porodem na oddziale patologii, mimo że mój lekarz kierował mnie tam już na początku marca ze względu na cukrzycę ciążową (termin porodu miałam na 12.03.). Na szczęście na ostatniej wizycie u diabetologa dostałam skierowanie na patologię dopiero na 11 marca i to była dla mnie opcja do przyjęcia :)

Już drugiego dnia pobytu w szpitalu mój lekarz prowadzący zlecił mi próbę oksytocynową, której bardzo nie chciałam, bo na oddziale napatrzyłam się na dziewczyny, które miały wywoływany poród, męczyły się cały dzień z bolesnymi skurczami, a potem akcja ustawała i cały ból i wysiłek szedł na marne. Okazało się, że od próby oksyctocynowej "uratowało" mnie silne przeziębienie :) Miałam taki katar i kaszel, że nie mogłam oddychać i nie wyobrażałam sobie rodzenia w takim stanie. Na szczęście jedna z położnych miała podobne zdanie i przekonała lekarza, żeby przesunąć próbę na późniejszy termin, jak już przeziębienie minie.

Leczyłam się w szpitalu - o ironio domowymi sposobami :) - niecały tydzień. Przez cały ten czas nic nie zapowiadało porodu, a ja czułam, że urodzę w weekend (15-17 marca). O dziwo ten tygodniowy pobyt na patologii wspominam pozytywnie. Tym razem trafiłam na sympatyczne współlokatorki i poznałam kilka nowych dziewczyn zmagających się z cukrzycą ciążową. Miałyśmy więc sporo tematów do rozmów i towarzystwo podczas korytarzowych spacerów, "żeby zbić cukier" :)

Powikłania


W piątek (15.03.) skoczyło mi ciśnienie do wartości 170/113, co zaniepokoiło lekarzy. Dostałam leki na obniżenie ciśnienia, ale nie wiele pomagały. Lekarz stwierdził więc, że jeśli w weekend nic się nie zadzieje, to trzeba będzie zmierzać do zakończenia tej ciąży. Ja czułam jednak, że mały przyjdzie na świat już w niedzielę i tak tez się stało.

Poród


W niedzielę, o godz. 5.20 poczułam pierwszy skurcz. Wszystkie kolejne były od razu regularne i po podłączeniu mnie do KTG pokazywały wartości około 80-100. Bolało coraz bardziej i coraz częściej. Położna zasugerowała prysznic, ale po badaniu przez lekarza okazało się, że nie ma na to czasu, bo akcja szybko postępuje i jadę od razu na porodówkę. Jeszcze się śmiała, że lubi takie szybkie i konkretne akcje :)

Po 9.00 na porodówce zjawił się mąż, który dodawał mi otuchy.  Co jakiś czas mierzyli mi ciśnienie, które szalało dość mocno. Strasznie bolała mnie też głowa. Nie pamiętam za to, żeby ktokolwiek zmierzył mi cukier. Może zdarzyło się to raz. Na pewno nie co 2 godziny, jak czytałam w różnych broszurach i słyszałam u diabetologa. nie miałam też podłączonej kroplówki z glukozą, o czym tez naczytałam się przed porodem.


O 11.00 zaczęliśmy robić z położną zakłady, o której mały się urodzi :)

Niestety, kiedy przyszło do skurczów partych, zaczęło być coraz trudniej. Mały nie mógł się wydostać, wody okazały się zielone. Na szczęście badanie krwi dało pozytywne wyniki. Lekarz zadecydował więc, że kontynuujemy poród naturalny. Synek urodził się o godz. 12.15 w ciężkim stanie i wymagał pomocy lekarzy. Od razu pojechał na oddział noworodków, a ja dostałam laktator, żeby ściągnąć dla niego pierwszy pokarm. Ku mojemu zdziwieniu nie miałam najmniejszych problemów z laktacją, co bardzo dodało mi otuchy. Wieczorem przynieśli mi synka do pokoju, żebym mogła osobiście go nakarmić. Mały spisał się rewelacyjnie i od razu zaczął pięknie ssać.

Happy end :)


Następnego dnia, po wszystkich badaniach i pozytywnych wynikach, synek mógł już "przeprowadzić się" z oddziału noworodków do mojego pokoju. Zabawiliśmy tam dość długo, bo aż 11 dni. Najpierw mały miał żółtaczkę i musiał być naświetlany, potem ja miałam problemy z ciśnieniem. W końcu jednak oboje dostaliśmy "zielone światło" od lekarzy i mogliśmy wrócić do domu.

Muszę się przyznać, że nie przypuszczałam, że po porodzie czeka mnie taki gwałtowny zalew miłości do tego maleństwa. Wcześniej do znudzenia wysłuchiwałam wyznań mam, które opowiadały, że obecność malucha wynagradza cały ból i wysiłek. Dziś stoję już po tej samej stronie barykady i też tak uważam. Było warto męczyć się z dietą cukrzycową i zmagać z bólem porodowym :) To wszystko to pikuś przy radości, jaką daje mi teraz mój kochany synek.

czwartek, 7 marca 2013

USG i przeziębienie w 40 tygodniu ciąży

Wczoraj po ktg poszłam dodatkowo do mojego ginekologa na usg, bo chciałam się dowiedzieć, ile waży mój mały lokator i czy wszystko w porządku z łożyskiem i wodami płodowymi. Chyba zbyt wiele naczytałam się o tym, ze przy cukrzycy ciążowej łożysko się szybciej starzeje i może być niewydolne, a do tego często zdarza się zbyt duża ilość wód płodowych. W moim przypadku na szczęście wszystkie parametry w normie. Łożysko II stopnia, czyli jak w normalnej, donoszonej ciąży. Ilość wód płodowych też ok.

Mały waży obecnie 3,4 kg (oczywiście +/- pół kilo). Mam nadzieję, że z uwagi na moją wagę (6,5 kg na plusie) synuś waży jednak te pół kilo mniej :)

Główka już mocno napiera w dół, ale szyjka szczelnie zamknięta i jeszcze odgięta do tyłu. Lekarz stwierdził, ze dotychczasowe skurcze (które czuję bardzo często) są mało efektywne. Jednak, jak się zaczną właściwe skurcze, to ten stan może się szybko zmienić.

Niestety coraz bardziej rozkłada mnie przeziębienie. Katar powoli ustępuje, ale za to męczy mnie kaszel. Jest to bardzo uciążliwe, bo jak kaszlę, to boli aż w krzyżu :(

Zgodnie z zaleceniami mojej diabetolog trzy razy dziennie biorę Rutinoscorbin (2 tabletki) i Oscillococcinum. Do tego wapno i herbatki malinowe na przemian z zielonymi z imbirem i cytryną. Mam nadzieję, ze jutro będzie już lepiej. Dziś bardzo źle spałam i cały dzień byłam nie do życia. Do tego łamie mnie w kościach :( Akurat na samej mecie musiało mi się to przytrafić :-(

poniedziałek, 4 marca 2013

Przed porodem

Byłam dziś na ostatniej wizycie u diabetologa przed porodem. Zaraz potem miałam iść na KTG, po którym ginekolog miał zadecydować, czy zostanę w szpitalu do porodu, czy puści mnie jeszcze do domu.

Skierowanie do szpitala dostałam już na wizycie u mojej diabetolog. Na szczęście dopiero na 11 marca, czyli dzień przed wyznaczonym terminem porodu. Póki co mam leczyć przeziębienie, żebym mogła urodzić na "normalnej" porodówce.

Diabetolog stwierdziła jednak, że moje dobre cukry w ostatnich dniach świadczą o tym, że do porodu zostało mi już tylko kilka dni. Podobno przed porodem zapotrzebowanie na insulinę  spada o 50%. Ja od tygodnia nie miałam potrzeby dostrzykiwania insuliny, bo cukry zawsze w normie.

Pytałam, czy jeśli jednak dotrwam do 11 marca z brzuchem ciążowym, to czy poród będzie na siłę wywoływany. Na szczęście według mojej diabetolog nie ma takiej potrzeby. Ważne jest tylko, żebym od terminu porodu była już pod stałym nadzorem lekarzy.

Na KTG wszystko w porządku. Mam się znów zgłosić, na kolejne za dwa dni. Wtedy będę miała też zrobione usg.

Z ciekawostek: 

Na niemieckich stronach wyczytałam, że w Niemczech u ciężarnych z cukrzycą ciążową najczęściej nie pozwala się przenosić ciąży. Poród wywołuje się tydzień lub nawet dwa tygodnie szybciej. 

Zdarza się jednak też tak, że poród w naturalny sposób rozpoczyna się szybciej, bo maluch mamy cukrzycowej więcej pije i w związku z tym oddaje więcej moczu. To prowadzi do "nadmiaru" wód płodowych, a w efekcie do szybszego pęknięcia pęcherza płodowego. 





sobota, 23 lutego 2013

Formalności po porodzie


O czym koniecznie trzeba pamiętać po narodzinach dziecka? 

1. Wyrobić akt urodzenia – najważniejsza rzecz, bo bez aktu urodzenia nie załatwimy żadnych innych formalności związanych z nowym członkiem rodziny
·         do 14 dni od narodzin
  • w Urzędzie Stanu Cywilnego
  • potrzebne dokumenty:
- zaświadczenie o narodzinach dziecka wystawiane przez szpital
- dowody osobiste rodziców
- odpis skrócony aktu małżeństwa

·         przy zgłoszeniu podajemy imię/imiona dziecka
·         akt urodzenia jest sporządzany w dniu osobistego zgłoszenia, chyba, że brakuje jakiś dokumentów
·         pierwsze trzy odpisy aktu urodzenia są wydawane bezpłatnie.

2. Wyrobić numer PESEL dziecka
·         numer PESEL jest nadawany z urzędu (w ciągu 30 dni od zgłoszenia w USC), bez potrzeby składania wniosku i bez żadnych opłat
·         informację o numerze PESEL wydaje Urząd Miasta
·         potrzebne dokumenty:
- odpis aktu urodzenia dziecka lub książeczka zdrowia
·         numer PESEL jest niezbędny do zgłoszenia dziecka do ubezpieczenia

3. Zgłosić malucha do ubezpieczenia
·         potrzebne dokumenty:
- numer PESEL dziecka
- wypełniony formularz ZUS ZCZA
·         dziecko zgłaszamy do ubezpieczenia w miejscu pracy jednego z rodziców

4. Zgłosić dziecko do przychodni
  • dziecko należy jak najszybciej zapisać do przychodni, do której będzie chodziło na szczepienia obowiązkowe i wybrać lekarza pediatrę
  • potrzebne dokumenty:
- numer PESEL dziecka (można donieść później)
- książeczka zdrowia dziecka – wydana w szpitalu
- deklaracja wyboru lekarza i pielęgniarki w imieniu dziecka (dostaje się ją w przychodni)

czwartek, 21 lutego 2013

Jak uspokoić niemowlę?


Pewnie większość przyszłych mam dobrze już zna film "Szczęśliwe niemowlę", który przedstawia metody uspokajania noworodków. U różnych znanych mi osób budzi on skrajne emocje - niektóre mamy są zachwycone proponowanymi sposobami, inne nie wyobrażają sobie ich stosowania. Myślę jednak, że - obojętnie, czy ktoś jest na tak, czy na nie - warto te metody znać. Mogą one pomóc, kiedy maluch będzie płakał, mimo że będzie najedzony, będzie miał suchą pieluchę i nie będą go męczyły kolki. Kiedy zabraknie nam już pomysłów na jego uspokojenie, można spróbować tych, które proponuje dr H. Karp.

Na czym to polega?

Według dra H. Karp'a pierwsze miesiące życia dziecka powinniśmy traktować jak czwarty trymestr ciąży. Oznacza to, że jeśli chcemy uspokoić dziecko, powinniśmy zapewnić mu warunki podobne do tych, które panowały w łonie matki i które uruchamiają odruch samouspokajania.

Jakie odczucia miało dziecko w łonie matki?
- cały czas słyszało najróżniejsze dźwięki (np. bicie serca matki, dźwięki dochodzące z jelit, ale także z ze świata zewnętrznego)
- cały czas było rytmicznie kołysane podczas poruszania się mamy
- cały czas było ściśnięte i nie miało zbyt wiele miejsca w brzuchu mamy

Na tej podstawie można stosować 5 technik uspokajania:
- owijanie dziecka
- układanie na brzuchu
- uspokajanie dźwiękiem (przez szum)
-  kołysanie
- ssanie

Więcej szczegółów w filmie:




Jedna z moich koleżanek od samego początku owijała swoje dziecko do snu, bo tylko wtedy maluch słodko zasypiał. U wielu znajomych sprawdziło się też szumienie - obojętnie czy z użyciem odkurzacza, suszarki czy własnych płuc :) Zobaczymy, co się sprawdzi w przypadku Mateusza :)

poniedziałek, 18 lutego 2013

37 tydzień - podsumowanie

Jutro kończymy 37 tydzień ciąży. Poród może się więc zacząć właściwie w każdej chwili. Już od dłuższego czasu odczuwam częste twardnienie brzucha, a sporadycznie dodatkowe lekkie bóle w podbrzuszu. Szyjka się skraca, maluch jest ułożony główką w dół i szykuje się powoli do porodu. Waży około 2,7 kg i na szczęście nie ma oznak makrosomii. Ja też nie przytyłam wiele, bo zaledwie 7,5 kg. Było już 8 kg na plusie, ale ostatnio znów gdzieś zgubiłam 0,5 kg. Wyglądam, jak by mi ktoś włożył piłkę pod koszulę :)



Dziś miałam pierwsze KTG i wyniki w porządku. W piątek idę na kolejne.

Szpital przed porodem

Mimo, że termin porodu mam na 12 marca, mój ginekolog powiedział, że do szpitala mam się szykować już na początku miesiąca.  A to dlatego, że trzeba będzie na bieżąco monitorować stan łożyska i dziecka. Nie uśmiecha mi się to, ale zdrowie synka jest najważniejsze.

Wcześniejszy pobyt w szpitalu potwierdziła też moja diabetolog. Powiedziała, że jeśli przyjdę 4 marca do niej na wizytę i nie będę miała jeszcze skierowania do szpitala od ginekologa, to ona wystawi mi takie skierowanie.

Gdyby jednak cała akcja zaczęła się szybciej, jeszcze w domu, to mam nie czekać na rozwój wydarzeń - czyli na skurcze co 5 minut - tylko od razu jechać do szpitala. Nie mam sobie wtedy dostrzykiwać insuliny, bo podczas porodu zapotrzebowanie na insulinę spada. Nie mam też zabierać ze sobą nic do jedzenia na porodówkę, bo i tak nie będę jadła, tylko dostanę kroplówkę.

Póki co, mam nadzieję, że mały nie będzie się spieszył z przyjściem na świat przed terminem.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Insulina na noc



Od 29 tygodnia ciąży stosuję insulinę krótko działającą do głównych posiłków – trzy razy dziennie. W 35 tygodniu ciąży moja diabetolog zaleciła mi dodatkowo insulinę na noc. Ma ona obniżyć wartości cukru na czczo i „wspomóc” łożysko.



Moja nowa, „nocna” insulina to insulina długo działająca Insulatard. Początek jej działania następuje po około 1,5 godz. od zastrzyku i utrzymuje się przez około 24 godziny.

W przeciwieństwie do przezroczystej insuliny krótko działającej, insulina długo działająca ma konsystencję i kolor białej zawiesiny. W związku z tym przed użyciem koniecznie trzeba ją wymieszać, poruszając penem w górę i w dół, minimum 10 razy. Zawiesina powinna stać się jednorodnie biała i mętna.  Zastrzyk należy wykonać zaraz po jej wymieszaniu. Ja mam zalecenie robienia zastrzyków w udo – 7 dni w jedno, 7 dni w drugie; zawsze w inne miejsce, żeby uniknąć zgrubień. 



Podobnie jak przy insulinie krótko działającej zawsze powinno się pozostawić igłę pod skórą przez co najmniej 6 sekund od zastrzyku, żeby cała dawka insuliny trafiła, gdzie trzeba. Zastrzyk mam robić przed pójściem spać, ale zaraz po zastrzyku powinnam jeszcze zjeść jakiś owoc. U mnie jest to najczęściej pomarańcza.

Do insuliny długo działającej dostałam nowego pena w innym kolorze, żeby uniknąć pomyłki przy wstrzykiwaniu. „Nocny” pen jest granatowy – jak nocne niebo J

Koszty

- Insulina Insulatard
cena wyjściowa: 21,84 zł
ryczałt: 2,92

- testy paskowe
Accu-Chek Performa
cena wyjściowa: 40,06 zł
ryczałt: 3,20 zł

niedziela, 10 lutego 2013

Insulina w ciąży - moje doświadczenia



Wiele kobiet w ciąży bardzo się boi insuliny  i za wszelką cenę starają się jej uniknąć. Znam nawet takie, które w tym celu zaniżają wyniki cukru przed diabetologiem. Sama też bardzo się obawiałam wprowadzenia insuliny, ale w moim przypadku – w 29 tygodniu ciąży – okazało się to konieczne. Na początku oczywiście byłam załamana. Miałam poczucie porażki, że nie udało mi się zapanować nad cukrami i niemiłą wizję kłucia się przed każdym posiłkiem. Nie zapomnę, jak edukatorka cukrzycy pierwszy raz pokazała mi pena z igłą, mówiąc, że igła jest bardzo mała i dzięki temu wkłucie jest praktycznie nieodczuwalne. W moich oczach igła była jednak duża i nie wyobrażałam sobie, że za moment mam „dobrowolnie” wbić ją sobie w ramię. Okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Zastrzyk faktycznie był nieodczuwalny, co dodało mi trochę otuchy.
mój cukrzycowy osprzęt

Jaka insulina i od kiedy?

W moim przypadku insulinę trzeba było wprowadzić w 29 tygodniu ciąży. Jest to insulina szybko działającą NovoRapid do wstrzykiwania przed głównymi posiłkami (śniadanie, obiad, kolacja). Ja mam zalecenie, żeby wstrzykiwać sobie 2 jednostki w ramię, 7 dni w jedną rękę, 7 dni w drugą. Jeśli godzinę po posiłku cukier jest powyżej 120 mg, mam sobie dostrzyknąć 1 jednostkę, a jeśli godzinę o posiłku cukier jest wyższy niż 130 mg, to 2 jednostki. Po godzinie od dostrzyknięcia znów mierzę cukier, żeby sprawdzić, czy spadł.

Insulina NovoRapid (według ulotki dołączonej do opakowania) zmniejsza stężenie cukru we krwi po około 10-20 minutach po wstrzyknięciu, a maksymalne działanie występuje miedzy 1. a 3. godziną i utrzymuje się przez 3-5 godzin. Dlatego posiłek powinnam zjeść maksymalnie po 10 minutach od zastrzyku, żeby uniknąć hipoglikemii (zbyt niskiego cukru).

Stosując insulinę, trzeba być zawsze przygotowanym na wystąpienie hipoglikemii. W takim przypadku należy spożyć coś słodkiego – najlepiej owoc lub sok, ale może być też cukierek. Nie powinno być to jednak nic w czekoladzie, bo czekolada (a precyzyjniej zawarty w niej tłuszcz) spowalnia wchłanianie cukru. Osobiście, jak jestem w domu i mam cukier około 70 mg, to zjadam owoc, a jeśli jestem poza domem, zawsze mam w torebce mentosy owocowe. Niestety rzadko się zdarza, żebym musiała się nimi „ratować”.

Objawy zbliżającej się hipoglikemii:
- zimne poty
- chłodna, blada skóra
- kołatanie serca
- złe samopoczucie
- uczucie silnego głodu
- przemijające zaburzenia widzenia
- senność
- nienaturalne uczucie zmęczenia lub osłabienia
- pobudzenie nerwowe lub drżenia
- niepokój
- zaburzenia koncentracji
 (mogą pojawić się nagle)

W przypadku wystąpienie hipoglikemii nie powinno się siadać za kierownicą, bo zdolność koncentracji i reagowania jest wtedy osłabiona.

Jeśli jednak zapomni się przyjąć insulinę, zje się zbyt duży posiłek lub wykona mniejszy wysiłek po posiłku niż zwykle, może wystąpić hiperglikemia, czyli zbyt wysokie stężenie cukru we krwi.

Objawy zapowiadające hiperglikemię:
- częstsze oddawanie moczu
- zwiększone pragnienie
- utrata apetytu
- nudności lub wymioty
- senność i zmęczenie
- zaczerwienienie i suchość skóry
- suchość w ustach i zapach acetonu w wydychanym powietrzu
 (pojawiają się stopniowo)

Moje problemy z zastrzykami

W moim przypadku nie obyło się bez problemów z zastrzykami. Po około trzech, czterech dniach od wprowadzenia insuliny zastrzyki stały się bolesne. Czasami bolało nie tylko w trakcie wbijanie igły, ale też dłuższą chwilę po zrobieniu zastrzyku. Zgłosiłam to przy kolejnej wizycie u lekarza i okazało się, że przyczyną było nieprawidłowe miejsce wbijania igły. Wbijałam zbyt blisko mięśni zamiast w tylną część ramion, gdzie skóra jest bardziej wiotka. Kiedy zastosowałam się do „nowych” sugestii, wszystkie bóle minęły jak ręką odjął. Teraz zawsze zwracam uwagę, żeby zawsze wkłuwać się w inne miejsce w tylnej części ramienia.

Zauważyłam też, że dużo lepsze są igły novofine 31G (o długości 6 mm) niż igły insupen 31G (o długości 5 mm), które standardowo dostaję do wkładu z insuliną. Niby nie powinno być różnicy, a jak już to na plus tych krótszych, a jednak jest odwrotnie. Może novofine są ostrzejsze – nie wiem, ale dla mnie komfort ich stosowania jest dużo wyższy.

igły do penów


Koszty insuliny i pasków:

- Insulina Novorapid
cena wyjściowa: 27,53 zł
ryczałt: 8,61 zł

- testy paskowe
Accu-Chek Performa
cena wyjściowa: 40,06 zł
ryczałt: 3,20 zł

piątek, 8 lutego 2013

Posiłki i cukry, 4-8 lutego

No i lecimy dalej z posiłkami.

Najnowsze spostrzeżenia: służy mi ryba w North Fish (próbowałam z polecenia dziewczyn z jednego z forów internetowych i się sprawdziło :) Cukier takim posiłku jest bardzo ładny mimo dużej porcji.

4 lutego 2013 (poniedziałek)

- na czczo 85 mg

- I śniadanie godz. 10.45, 2 jdn. ins., 98 mg
musli z mlekiem

- w międzyczasie (wizyta u diabetologa)
4 krakersy
kefir

- obiad godz. 18.15, 2 jdn. ins., 96 mg 
obiad w North Fish: tuńczyk grillowany bez panierki
frytki, sałatka, warzywa z wody

- kolacja godz. 22.15, 2 jdn. ins., 103 mg
serek wiejski light z rzodkiewką i szczypiorkiem
5 chlebków Sonko

- godz. 23.40, 2 jdn. insuliny nocnej w udo
1 pomarańcza

5 lutego 2013 (wtorek)

- na czczo 77 mg (godz. 9.30)

- I śniadanie godz. 10.00, 2 jdn. ins., 75 mg
sałatka z pieczarkami
1 kanapka z sałatą, rukolą, żółtym serem, wędliną
rzodkiewka

- II "śniadanie" godz. 11.30
wafel teatralny

- obiad godz. 13.00, 2 jdn. ins., 107 mg
zupa grzybowa z lanymi kluskami - bardzo mała porcja
4 łyżki ryżu brązowego
2 małe kotlety drobiowe
sałata z rukolą - duża ilość

- kolacja godz. 18.00, bez insuliny, bo została w samochodzie, godz. 20.00 154 mg, 2 jdn. ins., godz. 21.00 144 mg, 2 jdn. ins. godz. 21.30 99 mg
naleśnik z bananem, bitą śmietaną i czekoladą (kolacja poza domem)

Ten naleśnik to był mój największy błąd w diecie cukrzycowej. Przypłaciłam go jednym z najwyższych cukrów i mam nauczkę.

- godz. 22.00 2 jdn. insuliny nocnej
1 pomarańcza

6 lutego 2013 (środa)

- na czczo 79 mg (godz. 8.00)

- I śniadanie godz. 8.10, 2 jdn. ins., 104 mg
musli z mlekiem

- II śniadanie godz. 10.30
2 chlebki Sonko
1/2 kefiru Danone

- obiad godz. 13.20, 2 jdn. ins., 71 mg
duży talerz zupy ogórkowej z ziemniakami, zabielanej śmietanka 30 %

- podwieczorek godz. 15.00, 95 mg
4 krakersy
2 chlebki Sonko

- I kolacja godz. 17.30, 2 jdn. ins. , 129 mg, 2 jdn., godz. 21.00 79 mg
naleśnik z kurczakiem (poza domem)
mała sałatka z pomidorem

- II kolacja godz. 20.45
1 jajko z majonezem
3 plastry szynki
3 plastry pomidora

- godz. 23.00 90 mg

- godz. 23.00 2 jdn. insuliny nocnej
1 pomarańcza
5 chlebków Sonko

7 lutego 2013 (TŁUSTY czwartek)

- na czczo 83 mg 

- I śniadanie godz. 9.00, 2 jdn. ins., 69 mg mierzone o godz. 11.00
musli z mlekiem

- obiad godz. 13.00, 2 jdn. ins., 74 mg
sałatka z kurczakiem - duża porcja (poza domem)

- podwieczorek godz. 16.30, 107 mg
2 pączki



- "kolacja" godz. 18.00, 2 jdn. ins., 131 mg
1 pączek

- godz. 20.00 130 mg, 2 jdn. ins.
mała miseczka zupy ogórkowej
godz. 21.30 102 mg

- godz. 23.00
7 chlebków Sonko

- godz. 24.00, 2 jdn. insuliny nocnej
1 pomarańcza

8 lutego 2013 (piątek)

- na czczo 81 mg (godz. 8.30)

- I śniadanie godz. 9.00, 2 jdn. ins., 95 mg
musli z mlekiem
lekki ruch po śniadaniu

- II śniadanie godz. 11.30
5 chlebków Sonko
kefir

- obiad godz. 13.45, 2 jdn. ins., 95 mg
zupa ogórkowa
pół pączka

- podwieczorek
kilka kruchych ciasteczek

- godz. 16.40 114 mg
kilka plastrów wędliny
- godz. 18.35 129 mg

- kolacja godz. 18.45, 2 jdn. ins., 105 mg
3 chlebki Wasa z sałatą, wędliną i żółtym serem
serek wiejski light z rzodkiewką i szczypiorkiem

- godz. 23.00 129 mg








Nowe zalecenia diabetologa

Z racji coraz większego zaawansowania ciąży, w 35 tygodniu dostałam dodatkową insulinę - tym razem na noc. Mam sobie wstrzykiwać 2 jednostki przed snem o godz. 22.00 (gdyby tylko udawało mi się chodzić spać tak wcześnie :) w udo. Po wstrzyknięciu insuliny "nocnej" mam zjeść jakiś owoc i iść spać.

Kiedy spytałam, czy to ze względu na dość wysokie cukry na czczo, diabetolog stwierdziła, że tak, ale też ze względu na łożysko, bo teraz już się niby starzeje (na tym etapie ciąży) i trzeba je chronić przed zbyt wysokimi cukrami.

Problem w tym, że jak wstrzyknę sobie wieczorem nocną insulinę i zjem owoc (najczęściej pomarańczę), to i tak jestem głodna i czasem muszę się dopchać jakimiś sucharami.

Moja insulina na noc to Insulatard.

Posiłki i cukry, 1-3 lutego

Zaczynamy nowy miesiąc - z coraz luźniejszym podejściem do diety i niestety z różnymi efektami.

1 lutego 2013 (piątek)

- na czczo 75 mg (godz. 9.30)

- I śniadanie godz. 9.30, bez insuliny, 121 mg
musli z mlekiem

- II śniadanie godz. 11.20
1 pomarańcza

- obiad godz. 14.15, 2 jdn. ins., 94 mg
tarta po prowansalsku (1/4 formy)
sałatka z sałaty, rukoli

- kolacja godz. 18.00, 2 jdn. ins., 135 mg, 2 dodatkowe jednostki ins., 110 mg
kawałek tarty po prowansalsku

- II kolacja godz. 21.00
2 chlebki Wasa z żółtym serem i wędliną

- godz. 23.30 88 mg

2 lutego 2013 (sobota)

- na czczo 82 mg

- I śniadanie godz. 9.20, 2 jdn. ins., 72 mg, 1 mentos na podwyższenie cukru
1 kiełbasa meksykańska
1 kanapka z masłem
1 jajko z majonezem

- godz. 14.15 (przed obiadem) 82 mg

- obiad godz. 14.30, 2 jdn. ins., 129 mg, 2 dodatkowe jdn., 94 mg
ziemniaki z sosem
kotlet drobiowy w jajku
marchewka
(duża porcja)

- podwieczorek godz. 17.00
kilka ciastek
kawa

- kolacja, godz. 20.00, 2 jdn. ins., 110 mg
1 kanapka z masłem
2 łyżki sałatki z pieczarkami

- w nocy
kilka chlebów sonko z głodu

3 lutego 2013 (niedziela)

- na czczo 92 mg (godz. 9.50)

- I śniadanie godz. 10.30, 2 jdn. isn., 89 mg
1 kiełbasa meksykańska
1 kawałek chleba z masłem
kilka plastrów krakowskiej suchej
po śniadaniu ruch

- obiad godz. 14.40, 2 jdn. ins., 85 mg
ziemniaki z sosem
1 zraz zawijany
szynka w sosie myśliwskim
buraczki
ogórki konserwowe

- podwieczorek
2 kawałki sernika
kawa
1 pomarańcza

- godz. 19.10 93 mg

- kolacja godz. 19.30, 2 jdn. ins., 97 mg
1,5 kawałka domowej pizzy
barszcz
pół pasztecika

- godz. 22.00
1 pomarańcza



Posiłki i cukry, 26-31 stycznia

Przez wizytę gości nie miałam ostatnio czasu na uzupełnianie postów i trochę się tego nazbierało, więc dzielę na mniejsze części.

26 stycznia 2013 (sobota)

- na czczo 91 mg (godz. 7.00)

- I śniadanie godz. 9.45, bez insuliny - zapomniałam wstrzyknąć, ale cukier był dobry - 106 mg :)
musli z mlekiem

- II śniadanie
kilka krakersów
orzechy włoskie
2 petitbery
1 kawa late macchiato

- obiad godz. 15.30, 2 jdn. insuliny, 106 mg
3 ziemniaki
bitki wołowe
ogórek kiszony
po obiedzie długi spacer

- podwieczorek
paczka petitberów
10 rodzynek w czekoladzie

- kolacja godz. 19.40, 2 jdn. insuliny, 113 mg
1 kanapka z paprykarzem i ogórkiem konserwowym

- godz. 22.00
1 pomarańcza

27 stycznia 2013 (niedziela)

- na czczo 90 mg (coś ostatnio mam cukier na granicy z rana)

- I śniadanie godz. 10.40, 2 jdn. insuliny, 89 mg
1 kanapka z sałatą, serem, wędliną, pomidorem i ogórkiem
2 jajka z majonezem 

- II śniadanie godz. 12.50
kisiel z truskawkami (kisiel bez cukru to jednak nie to - przynajmniej dla mnie)

- obiad godz. 15.00, 2 jdn. insuliny, 135 mg, 2 dodatkowe jdn. insuliny
ziemniaki z pieczarkami
po obiedzie brak ruchu
(jednak brak świeżych warzyw do obiadu źle wpływa na mój cukier)

- podwieczorek godz. 17.00
7 truskawek

- godz. 19.00
kilka krakersów
godz. 20.00 138 mg
godz. 20.50 101 mg

- kolacja godz. 21.00, 2 jdn. insuliny, 119 mg
musli z mlekiem

28 stycznia 2013 (poniedziałek)

- na czczo 78 mg

- I śniadanie godz. 8.30, 2 jdn. insuliny, 91 mg (mierzone o godz. 10.00)
1 kanapka z sałatą, wędliną, serem i pomidorem
1 Wasa z serem i wędliną

- II śniadanie godz. 11.30
1 szklanka jogurtu naturalnego
4 krakersy

- "obiad" godz. 14.00
paczka chlebków suchych
kefir

- kolacja godz. 19.30, 2 jdn. insuliny, 94 mg
ziemniaki z pieczarkami 

29 stycznia 2013 (wtorek)

- na czczo 86 mg

- I śniadanie godz. 9.00, 2 jdn. insuliny, 94 mg
musli z mlekiem

- II śniadanie godz. 11.00
6 krakersów
kefir

- obiad godz. 13.30, 2 jdn. insuliny, 103 mg
ziemniaki z pieczarkami

- godz. 15.30-16.30 
kilka chlebków Sonko
godz. 17.00 124 mg
godz. 17.25 103 mg

- kolacja godz. 18.30, 2 jdn. insuliny, 113 mg
1 kanapka z sałatą, wędliną, żółtym serem
1 parówka z keczupem

- godz. 20.30 94 mg

- godz. 21.00
1 pomarańcza

- godz. 0.30 90 mg

30 stycznia 2013 (środa)

- na czczo 81 mg (godz. 9.00)

- I śniadanie godz. 9.20, 2 jdn. insuliny

- godz. 11.00 
6 krakersów
- godz. 12.00
1 pomarańcza

- obiad godz. 13.45, 2 jdn. ins., 123 mg, 1 dodatkowa jdn. ins. 
6 pierogów z truskawkami (nie miałam innej opcji)
po obiedzie bardzo intensywne sprzątanie, żeby zbić cukier

- kolacja godz. 17.00, 2 jdn. ins., 99 mg
2 kanapki z sałatą, serem i wędliną

- II kolacja godz. 21.40, 85 mg
1 kanapka z żółtym serem i wędliną
serek wiejski light

31 stycznia 2013 (czwartek)

- na czczo 77 mg (godz. 8.30)

- I śniadanie godz. 8.50, 2 jdn. isn., 101 mg
musli z mlekiem

- kilka chlebków sonko

- obiad godz. 14.30, 2 jdn. isn., 108 mg
4 łyżki ryżu brązowego
mięso mielone z sosem meksykańskim (z kukurydzą i czerwoną fasolą)

- podwieczorek godz. 17.00
3 chlebki Sonko
godz. 17.30
1 pomarańcza

- kolacja godz. 18.00, 2 jdn. ins., 144 mg, 2 dodatkowe jdn. ins, po 30 min. 99 mg, po 60 min. 96 mg
2 kanapki z sałatą lodową, rukolą, żółtym serem, wędliną
po kolacji brak ruchu, ale nie spodziewałam się aż tak wysokiego wyniku
po dostrzyknięciu insuliny lekkie ćwiczenia

- godz. 21.00
3 chlebki Sonko
kefir

- godz. 23.00
3 chlebki Sonko



czwartek, 31 stycznia 2013

Wyprawka do szpitala

Do terminu porodu został jeszcze co prawda miesiąc z małym hakiem, ale doświadczenia moich koleżanek pokazują, że maluszek może się spieszyć na świat nawet 6 tygodni wcześniej. Stwierdziłam więc, że to najwyższa pora na przyszykowanie torby do szpitala. Zwłaszcza, że ostatnio często popołudniami mam silne bóle brzucha.

Kilka dni temu zmyłam już lakier z paznokci :), bo paznokcie muszą być "naturalne" podczas porodu, w razie komplikacji lub ewentualnej "cesarki".

W każdym razie, jak już nadejdzie ten moment, zamierzam zabrać ze sobą:



DOKUMENTY
- dowód osobisty
- karta ciąży
- oryginalny wynik badania grupy krwi
- wyniki badań z okresu ciąży

WYPRAWKA MAMY
- szlafrok
- kapcie i klapki pod prysznic
- koszula nocna do porodu
- 2 ręczniki kąpielowe (1 na czas porodu, żeby móc wejść pod prysznic)
- ręcznik do rąk
- 2 koszule nocne do karmienia
- stanik do karmienia (jeszcze nie kupiony)
- skarpetki
- majtki siatkowe i jednorazowe 
- laktator (Tommee Tippee ręczny)
- wkładki laktacyjne (Bella)
- krem na brodawki (Medela)
- podkłady poporodowe (Bella - co prawda w szpitalu mają, ale kupiłam, więc wezmę ze sobą)
- nakładki na WC
- tantum rosa
- miska lub spryskiwacz do stosowania tantum rosa (na jakiejś stronie wyczytałam, że warto użyć spryskiwacza, bo taka aplikacja jest dużo wygodniejsza i łatwiejsza)
- 2 podkłady jednorazowe na łóżko (Seni)
- kosmetyki: szampon, żel pod prysznic, mydło, pasta i szczoteczka do zębów, grzebień, krem do twarzy, balsam do ciała, żel do higieny intymnej, dezodorant
- chusteczki nawilżane do odświeżenia się (Seni)
- maszynka do golenia
- suszarka do włosów
- gumka do włosów
- pomadka ochronna do ust (podobno usta bardzo wysychają podczas intensywnego oddychania przy porodzie)
- papier toaletowy
- kubek, talerz i sztućce 

- telefon i ładowarka
- aparat fotograficzny i ładowarka
- ciuchy na wyjście ze szpitala (przygotowane w domu, do zabrania przez męża)
- coś do czytania

DO PORODU (dla obojga rodziców):
- dużo wody mineralnej, w tym 1 średnia butelka z "dziubkiem", żeby było łatwiej pić
- coś do przegryzienia (herbatniki, krakersy, biszkopty, batoniki), gdyby akcja się przedłużała
- wygodne buty/papcie dla taty
- fartuch szpitalny dla taty

Warto podzielić sobie wspomniane rzeczy na te potrzebne bezpośrednio do porodu i na takie, których będziemy używać dopiero po porodzie.

Myślałam jeszcze o kupnie krążka poporodowego (poduchy z dziurką) do siadania (zakup był planowany dopiero po porodzie, w przypadku porodu siłami natury), ale w szkole rodzenia jedna z prowadzących odradzała ten "wynalazek". Podobno niepotrzebnie podczas siadania rozciąga się skóra przy szwach. Lepiej więc po prostu unikać siadania na szwach. Zamiast tego starać się przebywać w pozycji leżącej lub półsiedzącej (plecy odchylone do tyłu, siedzenie na tylnej części pośladków). Jeśli wiemy, że nacięcie było prowadzone w kierunku prawej strony, to staramy się "siadać" na lewym pośladku, w pozycji bocznej.

WYPRAWKA DLA NOWORODKA:

Ciuszki:
- 3 x body z krótkim rękawem
- 3 x body z długim rekawem (nie wiem, jakie temperatury będą w szpitalu)
- 3 pajace
- 2 czapeczki
- 3 pary skarpetek
- kombinezon i czapeczka na wyjście (przyszykowane w domu do zabrania przez męża w dniu wypisu)

- rożek/kocyk

Kosmetyki i pieluchy:
- 20 pieluszek (sugestia ze szpitala odnośnie ilośći) - ja wezmę 15 Happy Newborn i 5 Before Newborn 
- chusteczki nawilżane Huggies - 2 opakowania lub jedno duże
- 3 pieluchy tetrowe
- krem Bambino

W naszym szpitalu nie kąpie się noworodków, więc żadnych dodatkowych kosmetyków nie zalecają brać ze sobą. Po porodzie maluch jest tylko wycierany z krwi, a maź płodowa jest zostawiana do wchłonięcia. Pierwsza kąpiel jest zalecana dopiero po powrocie do domu.


Co do wyprawki - jakoś strasznie dużo tego wyszło. Mimo wszystko zastanawiam się, czy na pewno o wszystkim pomyślałam. Jeśli przychodzi Wam na myśl coś jeszcze lub jeśli uważacie, że coś jest zbędne, to będę wdzięczna za wszystkie sugestie :)




niedziela, 27 stycznia 2013

Kremy "przeciw rozstępom" - moje doświadczenia

Od samego początku ciąży kremowałam brzuch, żeby uniknąć rozstępów. Na początku używałam zwykłego balsamu do ciała, który dobrze nawilża:

Neutrogena balsam głęboko nawilżający

Już przed ciąża byłam z niego bardzo zadowolona i często go używałam. Bardzo dobrze nawilża suchą skórę. Od około 4 miesiąca - kiedy już można stosować kosmetyki specjalistyczne przeciw rozstępom - używałam:

Tołpa dermo body mum 
krem wzmacniający przeciw rozstępom


Smarowałam się nim raz dziennie, chociaż producent zaleca smarować się nim rano i wieczorem. Ja nie miałam aż takiej motywacji i zapału :) Chyba, że skóra była bardzo sucha i czułam, że "ciągnie", to wtedy smarowałam według potrzeb. Na początku byłam bardzo zadowolona z tego kremu - dobrze nawilżał, szybko się wchłaniał, ale po jakimś czasie nie dawał już rady mocno naciągającej się skórze. Dobrze było, dopóki brzuch rósł baaaaardzo powoli. Jak zaczął się w końcu coraz bardziej zaokrąglać, to miałam wrażenie, że mi zaraz skóra pęknie :) 

Przerzuciłam się więc na inny specjalistyczny balsam: 

Seni Care (żółty)

Ale uwaga - wcale nie stworzony z myślą o zapobieganiu rozstępom, lecz o nawilżaniu bardzo suchej, przesuszonej skóry. Stosowałam go kiedyś zimą, kiedy inne balsamy nie dawały rady i dobrze się sprawdzał. Stwierdziłam więc, że teraz też powinien pomóc i tak się stało. Odkąd go stosuję (raz dziennie lub rzadziej), skóra jest bardzo dobrze nawilżona i nic nie swędzi. Zostanę mu wierna już do końca ciąży. Jedyny "mankament" jest taki, że nie kupi się go w drogeriach ani marketach. Jest dostępny tylko w aptekach i sklepach medycznych. 

Póki co udało mi się uchronić przed rozstępami. Aktualnie brzuszek wygląda tak:

Sądzę jednak, że w dużej mierze jest to zasługą genów, stosunkowo małego przyrostu wagi, a dopiero na końcu - stosowania kremów. Umówmy się - niektóre kobiety w ogóle nie smarują się kremami i mają piękne brzuszki bez skazy, a inne mozolnie wklepują najróżniejsze balsamy kilka razy dziennie, a i tak nie udaje im się uchronić przed rozstępami. Warto jednak dbać o skórę, chociażby dla "czystego sumienia" :), żeby sobie później nie pluć w brodę, że na własne życzenie coś się zaniedbało.