piątek, 2 października 2015

Cukry w drugiej ciąży - lipiec

W drugiej ciąży od ok. 12 tygodnia ciąży mierzę sobie cukier na czczo i po głównych posiłkach. Moje wyniki wyglądają następująco:

data na czczo po śniadaniu po obiedzie po kolacji uwagi
8.07. 83 109 151 x obiad: risotto z kurczakiem
9.07. 92 132 109 120 dzień wczesniej brak posiłku przed snem, na śniadanie chleb żytni z żółtym serem i pomidorem
10.07. 83 96 88 110 rano dodatnie ketony
11.07. 88 87 100 98
12.07 86 74 104 103
13.07. 89 88 105 96
14.07. 89 93 133 x obiad: 2 kanapki w pracy, brak ruchu po posiłku
15.07. 81 95 96 84
16.07. 88 98 97 93
17.07. 87 x x x
18.07. 88 100 97 116
19.07. 93 90 103 99
20.07. 80 85 116 75
21.07. 93 81 93 93
22.07. 84 89 147 106 obiad: kanapka z szynką, jogurt naturalny z płatkami zbożowymi
23.07. 88 95 100 94
24.07. 86 96 106 74
25.07. 87 90 95 103
26.07. 87 97 106 97
27.07. 86 82 106 92
28.07. 82 105 73 94
29.07. 88 112 85 89
30.07. 82 107 707 86
31.07. 82 84 104 138/122 drugi wynik po chwili ćwiczeń


Zdecydowanie niekorzystny wpływ na wyniki ma u mnie brak ruchu po posiłku. Lepiej jest, jeśli ruszam się chociaż minimalnie.

czwartek, 9 lipca 2015

Cukrzyca ciążowa w kolejnej ciąży

No i stało się tak, jak się spodziewałam. W kolejnej ciąży cukrzyca znów daje o sobie znać. Na pierwszej wizycie potwierdzającej ciąże dostałam skierowanie na test obciążenia glukozą 75 g (na czczo, po 1 godzinie i po 2 godzinach). Niestety wynik wskazuje na nietolerancję glukozy.

Wynik na czczo: 95mg/dl
Po 1 godzinie: 146 mg/dl
Po 2 godzinach: 144 mg/dl

Co prawda są to wartości graniczne, ale mimo wszystko musiałam się skonsultować z diabetologiem.

Póki co, mam próbować poradzić sobie z pomocą samej diety, która obejmuje 22 WW na dobę. Idealny rozkład posiłków powinien wyglądać tak:

  • 8.00      I śniadanie       4 WW
  • 10.30   II śniadanie       3 WW
  • 13.00   obiad                 6 WW 
  • 15.30   podwieczorek   3 WW
  • 18.00   kolacja              3 WW    
  • 20.30   II kolacja           2 WW
  • posiłek przed snem       1 WW


Idealne wyniki glukozy mierzone glukometrem to:

  • na czczo max 90 mg/dl
  • 1 godzinę po posiłku max 120 mg/dl


Niestety rzadko udaje mi się osiągnąć taki wynik, ale mam jeszcze chwile na opracowanie odpowiedniego jadłospisu i zbadanie, co mogę jeść, a co na pewno podbije mi cukier.

piątek, 21 lutego 2014

Test obciążenia glukozą po ciąży

Moje wyniki w ostatnim teście obciążenia glukozą (75) to:
na czczo 101 mg,
po 2 godz. 84 mg.

Wynik po 2 godzinach jest ok, ale glukoza na czczo minimalnie za wysoka. Nie martwiłabym się tym pojedynczym wynikiem, gdyby nie to, że moje ostatnie wyniki na glukometrze były podobne. Z informacji z internetu* wynika, że glukoza na czczo powyżej 100 mg to już stan przedcukrzycowy, czyli sygnał alarmowy ze strony organizmu.  Trzeba będzie bardziej poważnie przestawić się na zdrowy tryb życia, bo inaczej wolę nie myśleć, co będzie. Ciekawa jestem tylko, jak organizm zareaguje w drugiej ciąży. Czy znów mnie czeka ważenie, mierzenie i przeliczanie wymienników węglowodanowych? ;(

Pozostaje mi tylko umówić się do poradni diabetologicznej i zobaczymy, co powie lekarz.

* Wiem, że są różne opinie na temat czerpania wiedzy z internetu, ale ja z niego korzystam i bardzo sobie chwalę :)

wtorek, 21 stycznia 2014

10 miesięcy po porodzie

Ostatnio, z czystej ciekawości, zmierzyłam sobie parę razy cukier na czczo i wyniki nie były za dobre. Co prawda mieszczę się w normie, ale jestem w górnej granicy - w okolicach 100. Raz nawet przekroczyłam setkę.

Wybrałam się więc do lekarza ogólnego po skierowanie na badanie obciążenia glukozą. Miałam je zrobić krótko po porodzie, ale nie było na to czasu. Teraz postanowiłam nadrobić zaległości, bo z cukrzycą nie ma żartów.

O ile w ciąży cały czas trzymałam się myśli, że ta wredna dieta niedługo się skończy, to w przypadku "prawdziwej" cukrzycy dieta jest już przecież na całe życie.Co prawda nadal staram się jeść zdrowo i regularnie, ale - powiedzmy to sobie szczerze - jestem strasznym łasuchem i nie potrafię odmówić sobie słodyczy, zwłaszcza czekoladowych. Mam więc nadzieję, że aktualnie stresuję się niepotrzebnie i że wyniki wyjdą ok.

Jutro wybieram się na badanie i do końca tygodnia powinnam mieć wynik. 

Na pocieszenie - dla dziewczyn, które aktualnie są na diecie cukrzycowej w ciąży - dodam, że dieta cukrzycowa to pikuś w porównaniu do diety bezmlecznej. A takiej też miałam wątpliwą przyjemność doświadczyć. Pediatra stwierdził u mojego szkraba skazę białkową i miałam szlaban na wszystko, co zawiera białko pochodzenia zwierzęcego, bo alergeny przenikały do mojego mleka.

Jak zaczęłam baczniej przyglądać się etykietom produktów, to ze zgrozą stwierdziłam, ze mleko jest wszędzie! Musiałam więc odstawić prawie wszystko, łącznie z kupnymi wędlinami. O słodyczach nie wspomnę.

Pozostał mi ryż, kasza, drób (najlepiej gotowany na parze) i warzywka. Jeśli sos, to na oliwie, bez kropli jogurtu czy śmietany. To dopiero była katorga. W kółko jadłam to samo, a na imprezach u rodziny czy znajomych nie jadłam prawie nic, bo wszystko zawierało choćby "śladowe ilości mleka".

Tak więc z dwojga złego wolę już dietę cukrzycową, która - umówmy się - tak naprawdę jest po prostu dietą zdrową.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Po porodzie

W dniu porodu nikt nie informował mnie, jak dalej postępować cukrzycą. Ja z kolei nie miałam siły i głowy do mierzenia cukru po posiłkach, nie mówiąc już o tym, że szpitalna dieta cukrzycowa pozostawia wiele do życzenia.

Z ciekawości zmierzyłam sobie cukier raz - po południu w dniu porodu - i ... przeraziłam się, bo wyszło
170 mg. Nie jadłam nic drastycznie podnoszącego cukier, więc w pierwszej chwili sądziłam, że znalazłam się wśród tej niewielkiej grupy kobiet, którym cukrzyca została również po ciąży. Na szczęście następnego dnia glukometr wskazywał już nieco przyjemniejsze dla oka wyniki, a dodatkowo doczekałam się konsultacji z lekarzem.


Okazuje się, że w okresie zaraz po porodzie, który jest ogromnym wysiłkiem dla organizmu, wartości cukru mogą szaleć i jest to jak najbardziej normalne. Ważne jest to, jak organizm reaguje po kilku dniach, kiedy już trochę odpoczniemy.

Ja miałam robione pomiary cukru co kilka godzin, przez cały okres pobytu na oddziale położniczym i tylko raz, w 2 dniu po porodzie, zdarzył się jeszcze "wyskok"' ponad normę, więc jestem dobrej mysli.

Zalecenia diabetologa


Według zaleceń diabetologa po porodzie przez 7 dni powinnam mierzyć cukier na czczo i 2 godz. po posiłkach.

Norma na czczo to < 110 mg, a 2 godziny po posiłkach < 135 mg. 

Dodatkowo, po 6 tygodniach powinnam zrobić próbę obciążenia glukozą z 75 g (na czczo i po 2 godzinach).

Niestety, od czasu powrotu do domu, ciągle jeszcze nie udało mi się zrobić żadnego pomiaru po posiłku. Po pierwsze zawsze zapomnę, bo w ciągu tych 2 godzin jest tysiąc innych, ważniejszych spraw. Po drugie korzystam z możliwości podjadania i rzadko bywa tak, że przez 2 godz. od posiłku nie skubnę jakiejś przekąski.

Staram się jednak mierzyć cukier chociaż na czczo i ten zawsze jest w normie (na ogół około 90 mg).

Pozytywne efekty diety cukrzycowej

To, co mnie bardzo zaskoczyło po porodzie, to fakt, że bardzo szybko wróciłam do sylwetki sprzed ciąży i właściwie zaraz po powrocie do domu ze szpitala pasowały na mnie spodnie sprzed ciąży. .Co więcej, okazało się, że są na mnie za luźne, a ja ważę1 kg mniej niż przed ciążą. Brzucha już praktycznie nie widać. Jestem przekonana, ze zawdzięczam to diecie cukrzycowej.

Aktualnie "odbijam sobie" ten okres wyrzeczeń i zajadam się słodyczami, ale wybieram te mało słodkie ( biszkopty itp.), bo wyostrzyła mi się czułość na słodycz. Poza tym zależy mi na zdrowiu mojego synka i paradoksalnie zamierzam w dalszym ciągu trzymać się wielu zasad tej znienawidzonej przeze mnie wcześniej diety :)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Poród

Długo milczałam, bo spędziłam trochę czasu w szpitalu, a po powrocie do domu maluch był tak absorbujący, że dopiero dziś znalazłam wolną chwilę. Ale od początku:


Pobyt na oddziale patologii ciąży


Jak jeszcze byłam w ciąży, bardzo nie chciałam wylądować przed porodem na oddziale patologii, mimo że mój lekarz kierował mnie tam już na początku marca ze względu na cukrzycę ciążową (termin porodu miałam na 12.03.). Na szczęście na ostatniej wizycie u diabetologa dostałam skierowanie na patologię dopiero na 11 marca i to była dla mnie opcja do przyjęcia :)

Już drugiego dnia pobytu w szpitalu mój lekarz prowadzący zlecił mi próbę oksytocynową, której bardzo nie chciałam, bo na oddziale napatrzyłam się na dziewczyny, które miały wywoływany poród, męczyły się cały dzień z bolesnymi skurczami, a potem akcja ustawała i cały ból i wysiłek szedł na marne. Okazało się, że od próby oksyctocynowej "uratowało" mnie silne przeziębienie :) Miałam taki katar i kaszel, że nie mogłam oddychać i nie wyobrażałam sobie rodzenia w takim stanie. Na szczęście jedna z położnych miała podobne zdanie i przekonała lekarza, żeby przesunąć próbę na późniejszy termin, jak już przeziębienie minie.

Leczyłam się w szpitalu - o ironio domowymi sposobami :) - niecały tydzień. Przez cały ten czas nic nie zapowiadało porodu, a ja czułam, że urodzę w weekend (15-17 marca). O dziwo ten tygodniowy pobyt na patologii wspominam pozytywnie. Tym razem trafiłam na sympatyczne współlokatorki i poznałam kilka nowych dziewczyn zmagających się z cukrzycą ciążową. Miałyśmy więc sporo tematów do rozmów i towarzystwo podczas korytarzowych spacerów, "żeby zbić cukier" :)

Powikłania


W piątek (15.03.) skoczyło mi ciśnienie do wartości 170/113, co zaniepokoiło lekarzy. Dostałam leki na obniżenie ciśnienia, ale nie wiele pomagały. Lekarz stwierdził więc, że jeśli w weekend nic się nie zadzieje, to trzeba będzie zmierzać do zakończenia tej ciąży. Ja czułam jednak, że mały przyjdzie na świat już w niedzielę i tak tez się stało.

Poród


W niedzielę, o godz. 5.20 poczułam pierwszy skurcz. Wszystkie kolejne były od razu regularne i po podłączeniu mnie do KTG pokazywały wartości około 80-100. Bolało coraz bardziej i coraz częściej. Położna zasugerowała prysznic, ale po badaniu przez lekarza okazało się, że nie ma na to czasu, bo akcja szybko postępuje i jadę od razu na porodówkę. Jeszcze się śmiała, że lubi takie szybkie i konkretne akcje :)

Po 9.00 na porodówce zjawił się mąż, który dodawał mi otuchy.  Co jakiś czas mierzyli mi ciśnienie, które szalało dość mocno. Strasznie bolała mnie też głowa. Nie pamiętam za to, żeby ktokolwiek zmierzył mi cukier. Może zdarzyło się to raz. Na pewno nie co 2 godziny, jak czytałam w różnych broszurach i słyszałam u diabetologa. nie miałam też podłączonej kroplówki z glukozą, o czym tez naczytałam się przed porodem.


O 11.00 zaczęliśmy robić z położną zakłady, o której mały się urodzi :)

Niestety, kiedy przyszło do skurczów partych, zaczęło być coraz trudniej. Mały nie mógł się wydostać, wody okazały się zielone. Na szczęście badanie krwi dało pozytywne wyniki. Lekarz zadecydował więc, że kontynuujemy poród naturalny. Synek urodził się o godz. 12.15 w ciężkim stanie i wymagał pomocy lekarzy. Od razu pojechał na oddział noworodków, a ja dostałam laktator, żeby ściągnąć dla niego pierwszy pokarm. Ku mojemu zdziwieniu nie miałam najmniejszych problemów z laktacją, co bardzo dodało mi otuchy. Wieczorem przynieśli mi synka do pokoju, żebym mogła osobiście go nakarmić. Mały spisał się rewelacyjnie i od razu zaczął pięknie ssać.

Happy end :)


Następnego dnia, po wszystkich badaniach i pozytywnych wynikach, synek mógł już "przeprowadzić się" z oddziału noworodków do mojego pokoju. Zabawiliśmy tam dość długo, bo aż 11 dni. Najpierw mały miał żółtaczkę i musiał być naświetlany, potem ja miałam problemy z ciśnieniem. W końcu jednak oboje dostaliśmy "zielone światło" od lekarzy i mogliśmy wrócić do domu.

Muszę się przyznać, że nie przypuszczałam, że po porodzie czeka mnie taki gwałtowny zalew miłości do tego maleństwa. Wcześniej do znudzenia wysłuchiwałam wyznań mam, które opowiadały, że obecność malucha wynagradza cały ból i wysiłek. Dziś stoję już po tej samej stronie barykady i też tak uważam. Było warto męczyć się z dietą cukrzycową i zmagać z bólem porodowym :) To wszystko to pikuś przy radości, jaką daje mi teraz mój kochany synek.